reklama

Mieszkańcy Służewca kontra deweloperzy. Walczą o zrównoważony rozwój Mokotowa

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: tk

Mieszkańcy Służewca kontra deweloperzy. Walczą o zrównoważony rozwój Mokotowa - Zdjęcie główne

foto tk

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości MokotówSłużewiec, dynamicznie rozwijająca się część Warszawy, przechodzi burzliwą transformację. Z zagłębia biurowców zmienia się w dzielnicę mieszkaniową, ale nie brakuje dowodów, że rozwój jest chaotyczny i nie uwzględnia potrzeb mieszkańców. Rozmawiamy o tym z autorami petycji w sprawie Postępu 2 - inwestycji, która stała się punktem zapalnym.

Jechałem pociągiem, kiedy przeczytałem o tej inwestycji - mówi Aleksander Bociong, jeden z inicjatorów petycji, sprzeciwiającej się obecnemu kształtowi inwestycji przy Postęp 2. - To była kropla, która przelała czarę goryczy, bo od lat obserwujemy, jak Służewiec zmienia się w dzielnicę mieszkaniową, ale odbywa się to bez żadnego planu. Deweloperzy budują kolejne osiedla, a my, mieszkańcy, zostajemy z problemami komunikacyjnymi, brakiem miejsc parkingowych i niedostateczną infrastrukturą.

Z Aleksandrem Bociongiem, Janem Jagielskim i Moniką Kołacz spotykam się w czwartkowy wieczór. Mieszkają w okolicach ul. Obrzeżnej, gdzie wszystkie te sprawy skupiająskupiejaą się jak w soczewce. Wszyscy podkreślają, że nie są przeciwni inwestycjom jako takim, ale domagają się, aby były one zgodne z potrzebami lokalnej społeczności. - Nie mówimy "nie', bo nie", ale chcemy, żeby trochę zmniejszyć tę inwestycję, bo uważamy, że jest przeskalowana - wyjaśnia Monika Kołacz. - Chcemy, żeby deweloperzy i władze dzielnicy myśleli o nas, mieszkańcach, a nie tylko o własnych korzyściach. Potrzebujemy planu, wizji rozwoju Służewca, która uwzględniałaby potrzeby wszystkich, a nie tylko biznesu.

- Zorganizowaliśmy się głównie dlatego, że właśnie trwa przemiana Służewca w wielkie osiedle mieszkaniowe. I to jest oststni moment, gdy miasto jest w stanie zadbać o zarezerwowanie miejsca na nowa ulicę, szkołę, czy ośrodek sportu, bo za 5-10 lat usłyszymy tylko, że miejsca na to już nie ma - mówi Jan Jagielski. - Obawiamy się, że obecnie pomysł miasta na każdą wolną działkę jest tylko taki, by sprzedać ją deweloperowi.



Pod petycją w sprawie Postępu 2 podpisało się już kilkaset osób, ale właściwie nie tylko podpisy są ważne. Zaczyna się dziać coś większego. Wiele osób dostrzegło w petycji wszystko, czego sami oczekują dla swej dzielnicy i postanowilło aktywnie się zaangażować. Dzięki temu niesformalizowana jeszcze grupa wysyła pytania i wnioski do różnych instytucji, próbując uzyskać informacje na temat planowanych inwestycji i ich wpływu na okolicę. Aktywizują mieszkańców, zachęcając ich do udziału w spotkaniach z władzami dzielnicy i deweloperami. Rozmawiają też z organizacjami pozarządowymi, takimi jak Miasto Jest Nasze.

Czego oczekują? Przede wszystkim stworzenia spójnej koncepcji rozwoju Służewca, jak i całego Mokotowa, uwzględniającej potrzeby mieszkańców. Żądają zwiększenia wydolności infrastruktury, w tym komunikacji miejskiej, budowy nowych dróg, tworzenia wystarczającej liczby miejsc parkingowych, powstania terenów zielonych i obiektów użyteczności publicznej. A także większej transparentności i dialogu z mieszkaniami ze strony deweloperów i władz dzielnicy.

Przyczynę tego, co obecnie dzieje się na Służewcu widzą właśnie w braku komunikacji i koordynacji działań między deweloperami, władzami dzielnicy i mieszkańcami. Zresztą dochodzi już do takich paradoksów, że konsultacje społeczne organizuje inwestor, a podczas spotkania nie ma nikogo z władz dzielnicy. Tak stało się właśnie w przypadku planowanej budowy apartamentowców przy Postępu 2. W efekcie wiele pytań zawisło w powietrzu, bo dotyczyły spraw, na które inwestor formalnie nie ma woływu.


- W dodatku deweloperzy działają w oderwaniu od siebie, a władze dzielnicy zdają się ich nie kontrolować - uważa Jan Jagielski. - W efekcie mamy chaos urbanistyczny, brak spójnej koncepcji rozwoju dzielnicy. To jest po prostu patrzenie tylko na swoją działkę budowlaną, bez koncepcji, spójnego planu i udziału kogoś, kto by się zastanowił, jakie to wszystko daje efekty w skali dzielnicy i miasta.



- Za ulicą Bokserską powstaje wielkie osiedle, nazywane "Hi Mokotów" i choć tak naprawdę to jeszcze Ursynów, to ruch z niego skierowany będzie właśnie na Mokotów - Monika Kołacz daje przykład powiązań, które jej zdaniem na Mokotowie w ogóle nie są brane pod uwagę. Co gorsza, również władze Warszawy nad żywiołowym rozwojem miasta zdają się w ogóle nie panować. - Podczas wyjazdowej komisji "Zielony Ursynów" dowiedzieliśmy się, że miasto w tym rejonie nie ma żadnych planów rozwoju komunikacji miejskiej, dróg czy miejsc użyteczności publicznej. Drogi mają budować sami deweloperzy. Wtedy, gdy będą chcieli. Tak jak dzieje się to z drogami rowerowymi na przykład tą, która biegnie wzdłuż Rzymowskiego, znika na wysokości Obrzeżnej, a potem, fragmentami, pojawia się przy Kłobuckiej. Fragmentami po 100, 150 metrów...

Służewiec to dużo większa dzielnica niż jego część biurowa, Dlatego ci, którzy swą aktywność zaczęli od petycji w sprawie Postępu 2, patrzą szerzej na obszar od linii kolejki, na południe aż do ulicy Poleczki, gdzie formalnie jest już Ursynów, ale intensywnie rozbudowujące się tam osiedla będą miały wpływ i na ich okolice przy Obrzeżnej, Postępu i Bokserskiej czy nawet Puławskiej. Ale nie tylko.

- Od kilku lat słyszymy choćby obietnice budowy linii tramwaju z ronda Unii Europejskiej do metra Wilanowska. Po długiej drodze różnych konsultacji projekt dobrnął do etapu wydania decyzji środowiskowej w styczniu 2024, wcześniej były wstępne wyceny 1.5 km torów na około 30 mln zł. Skoro miasto przerzuca koszty części takich prac na deweloperów, nie wydaje się to wielka kwota do podziału na tyle inwestycji w okolicy - dodaje Monika Kołacz. - Niestety, pomysł spadł z agendy na rzecz metra, które powstanie może za kilkadziesiąt lat.
Aktywni mieszkańcy Służewca nie czują zrozumienia ze strony władz dzielnicy. - W wywiadzie, który burmistrz dał niedawno WawaNews, jasno z nas kpił, mówiąc, że miasto to jest miasto, ono się rozrasta, a mieszkańcy protestują, jakby nie chcieli, żeby ktoś inny się wprowadził do nowych domów - mówi Alex Bociong. - My to wszystko rozumiemy, ale mamy prawo oczekiwać, że za nasze podatki dzielnica zapewni jakieś ramy, w których deweloperzy będą funkcjonować.

Monika Kołacz podkreśla, że mieszkańcy potrzebują nie tylko coraz więcej nowych sąsiadów i dróg, ale przede wszystkim więcej terenów rekreacyjnych, szkół, przychodni i innych obiektów użyteczności publicznej. Uważa, że miasto ma jeszcze wystarczająco wiele własnych terenów, by to wszystko pomieścić. - Ludzie potrzebują miejsc rekreacyjnych, szkoły, przychodni, ośrodka sportowego, bo przecież nikt nie zamyka się tylko w mieszkaniu, muszą mieć gdzieś wyjść, choćby z psem. A obecnie brakuje nam zaplanowania przestrzeni dzielnicy, jej zrównoważonego rozwóju biorącego pod uwagę nie tylko zyski deweloperów, ale też potrzeby obecnych i przyszłych mieszkańców. Ci ludzie wprowadzą się do nowym bloków i wtedy dopiero poczują, konsekwencje obecnej "wolnej amerykanki". Gdy mówimy, że brakuje miejsc parkingowych, że ulice nie mieszczą już samochodów, zachęca się nas do korzystania z konunikacji publicznej. Ale przecież autobusy, tak jak auta, tkwią w korkach, nie mówiąc już o tym, że choćby po ulicy Postępu nie jeździ żaden autobus.

Autorzy petycji widzą, że brakuje nie tylko współpracy między dewloperami, ale też koordynacji między władzami dzielnic. - Nie ma nikogo, kto by spinał te inwestycje, które powstają na granicy Mokotowa i Ursynowa i oddziaływuje na obie dzielnice - dodaje Aleks Bocing. - Z końcem listopada, albo na początku grudnia spotykaliśmy się z radnymi, z panią Martą Jabłońską, z panią Natalią Polubiec, przedstawialiśmy swój punkt widzenia, mówiliśmy, że potrzeba niezależnych analiz ruchu, że trzeba się spotkać z deweloperami, opracować jakiś plan... Niewiele z tego dotąd wynikło.

W tym tygodniu pojawiła się informacja o kolejnej inwestycji realizowanej w ramach ustawy lex deweloper - zakłada wyburzenie biurowca Orange i wybudowanie w tym miejscu 118 mieszkań, 180 miejsc postojowych i 7 lokali użytkowych. Czy miasto wykorzysta swoją szansę i przyjmie pozycję twardego negocjatora w trosce o dobro mieszkańców i spójność architektury?

Mieszkańcy Służewca nie zamierzają biernie czekać. Planują dalsze spotkania z radnymi, przedstawicielami deweloperów i władz dzielnicy. - Po prostu chcemy, żeby nasz głos był usłyszany - mówi Monika Kołacz. - Będziemy walczyć o nasze prawa, o zrównoważony rozwój naszej dzielnicy, o przyszłość naszych dzieci. 18 lutego wybieraja się na posiedzenie rady dzielnicy Mokotów, spodziewają się, że chętnych do rozmowy z radnymi nie braknie. - Przygotowaliśmy ulotki i zapraszamy mieszkańców, by poszli z nami.

Na ulotce piszą: Mokotów to nasza dzielnica, nie prywatny projekt inwestycyjny. Weź udział, miej wpływ na:
Rozwój infrastruktury - lepsze drogi, chodniki i oświetlenie, by nasza dzielnica była bezpieczniejsza i bardziej przyjazna.
Przebudowę skrzyżowań i reorganizację ruchu, aby poprawić bezpieczeństwo na drogach i usprawnić ruch w naszej dzielnicy.
Usprawnienie komunikacji miejskiej, aby ułatwić mieszkańcom codzienne dojazdy.
Infrastrukturę społeczną - rozbudowę przychodni, terenów zielonych, placów zabaw, ośrodka sportowego z basenem oraz sklepu z parkingiem czy nowoczesnego bazarku, który będzie sercem lokalnej społeczności.
Powstrzymanie nadmiernej zabudowy terenu przez deweloperów.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
logo