reklama

"Sprawdzono. Min nie ma". Perły wśród bazgrołów na murach

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

"Sprawdzono. Min nie ma". Perły wśród bazgrołów na murach - Zdjęcie główne

Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości MokotówPrzy ulicy Narbutta, na dwóch kamienicach, za ochronnymi ekranami, zobaczyć można ledwie już widoczne pozostałości napisów, namalowanych na murze czerwoną farbą. Nie, to nie Banksy.

Pozostałości napisów, zrobionych czerwoną farbą na elewacji budynków przy Narbutta 3a i 15a to pamiątki z 1945 roku, gdy saperzy I Armii Wojska Polskiego rozminowywali Warszawę. Jak przypomina Ola Litorowicz w puszka.waw.pl, po 17 stycznia 1945 r., kiedy do lewobrzeżnej Warszawy wkroczyły wojska sowieckie i wojska polskie, rozpoczęła się wielka akcja rozminowywania budynków z niewypałów, niewybuchów: granatów, min i bomb.

W tym okresie przeszukanych zostało ponad 4 tysiące budynków w Warszawie, z których żołnierze usunęli ponad 100 tyięcy zabójczych pozostałości wojny. W widocznym miejscu pozostawiali napisy: "Dom sprawdzono. Min nie ma", "Dom rozminowany", "Sprawdzono, min nie znaleźlim".

Do ocalałych kamienic dzięki saperom wracałi ci, którym udało się porzeżyć bestialstwa Niemców (dość wspomnieć masakry w klastorze jezuitów, metodyczne ludobójstwo w więzieniu mokotowskim czy wymordowanie obrońców Sadyby) i gehennę obozów i tułaczki po Powstaniu Warszawskim.

Sprawdzone. Min nie ma...

Do naszych czasów przetrwały nieliczne napisy saperów na murach. Te, przy Narbutta, zabezpieczone sumptem władz dzielnicy, mogą dawać świadectwo jeszcze wiele lat. Czy równie długo przertwają, rozpełzające się po murach kamienic przy Narbutta i przyległych ulic slamsowe bazgroły?

O tym, jak wyglądały powroty warszawiaków do swego miasta, traktuje wydana przez Dom Spotkań z Historią książka "Warszawa zapamiętana. Powroty 1945-1946". To spisane relacje, wspomnienia, urywki przeżyć ludzi, którzy ocaleli z wojennej zawieruchy i dotarli w miejsce, które było ich miastem.

- W ostatnich miesiącach 1944 roku w wydzielonych, ocalałych enklawach Warszawy nadal mieszkali niemieccy żołnierze i nieliczni urzędnicy. Ich głównym zadaniem było dokonanie dzieła zniszczenia. Szabrowano opuszczone budynki, wywożono dzieła sztuki, podkładano ogień, wysadzano w powietrze i wyburzano niemal wszystko, co ocalało w mieście, w tym najcenniejsze zabytki. Od września 1939 do stycznia 1945 zburzono w sumie około 84 proc. zabudowań lewobrzeżnej części miasta, w tym 90 proc. zabudowy przemysłowej i zabytkowej oraz około 72 proc. budynków mieszkalnych - taki wstrząsający obraz zastało sześćdziesięciu warszawiaków, których wspomnienia zebrał zespół Magdy Szymańskiej, redaktorki książki.

- Jest zima przełomu 1944 i 1945 roku, warszawiacy wracają do miasta – mówi ona sama . - Zastają wstrząsający obraz: ruiny, wypalone i wyszabrowane domy, zniszczone mosty, zburzone zabytki, pozostałości po powstańczych barykadach, groby na ulicach i w podwórzach… Kierują się do swoich domów, których w większości już nie ma. Szukają rodzin i przyjaciół, z którymi rozłączyła ich wojenna zawierucha. Walcząc o przetrwanie zimy, koczują w piwnicach i resztkach tego, co zostało z ich mieszkań...

- We Wrocławiu mogłem mieć willę, bo tam stały puste. Przyjechałem tutaj: gruzy, światła nie ma. Ale to Warszawa. Przeżyło się w Warszawie tyle lat… - mówił Marian Traczyk, jeden z nich.

Bazgroły na murach przy Narbutta

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
logo