Mieszkańcy osiedli w pobliżu ul. Ordona na Woli nie mieli spokojnego wieczoru. Do późnych godzin dobiegała głośna muzyka z koncertu, o którym nikt wcześniej nie uprzedził ani władz dzielnicy, ani policji. W piątek zagrał tam białoruski raper Max Korz. W sobotę miał koncert na Stadionie Narodowym.
- Urząd Dzielnicy Wola nie miał z tym nic wspólnego - mówi o piątkowym, nieformalnym koncercie burmistrz Woli Krzysztof Strzałkowski. - Organizator został już ustalony i mam nadzieję, że poniesie konsekwencje - zastrzega burmistrz.
Koncert przyciągnął kilka tysięcy osób. Z informacji przekazanych przez wolską policję i Stołeczne Centrum Bezpieczeństwa wynika, że impreza nie miała wymaganych pozwoleń. Funkcjonariusze pojawili się na miejscu przed godziną 18, ale początkowo nie spodziewali się tak dużego wydarzenia. W miarę jak rosła liczba uczestników, zwiększano siły policyjne.
W szczytowym momencie w działaniach brało udział kilkuset policjantów. Po godzinie 22 organizator zakończył koncert na polecenie służb.
Efekt interwencji: kilkadziesiąt mandatów, sześć osób zatrzymanych i wniosek do sądu o ukaranie organizatora. Władze dzielnicy chcą też, by PKP zweryfikowało umowę z najemcą terenu i rozważyło konsekwencje wobec niego.
Pozostaje jeszcze kwestia sprzątania terenu. - Poprosimy służby miejskie o wycenę prac i wystąpimy do organizatora o zwrot kosztów - zapowiedział Strzałkowski.
Komentarze (0)