reklama

Warszawa Toruńska jak stacja - widmo. Paulina Matysiak interweniuje w sprawie pasażerów z Żerania

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Adrian Grycuk/Wikimedia - CC BY-SA 3.0 pl

Warszawa Toruńska jak stacja - widmo. Paulina Matysiak interweniuje w sprawie pasażerów z Żerania - Zdjęcie główne

Warszawa Toruńska jak stacja - widmo. Poseł Matysiak interweniuje | foto Adrian Grycuk/Wikimedia - CC BY-SA 3.0 pl

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości WarszawaMieszkańcy warszawskiego Żerania zwrócili się o pomoc do posłanki Pauliny Matysiak. Skarżą się na zepsute windy, nieoświetlone ścieżki i nielegalne, choć najprostsze przejścia przez tory na stacji Warszawa Toruńska.
reklama

Legalne dojście? Tylko przez wiadukt. Windy nie działają, ścieżki toną w błocie, a mieszkańcy ryzykują życiem, przechodząc przez tory. Warszawa Toruńska 2025 - kolej, czy prowizorka?

Nie tak powinna wyglądać codzienność pasażerów w nowoczesnym europejskim mieście. A jednak – mieszkańcy osiedli w rejonie Żerania i stacji Warszawa Toruńska codziennie stają przed wyborem: albo łamać prawo i przechodzić przez tory, albo… w ogóle nie dojechać do pracy. Skargami mieszkańców zajęła się posłanka Paulina Matysiak, składając oficjalną interwencję do PKP PLK i prezydenta Warszawy Rafała Trzaskowskiego.

 Na papierze wszystko wygląda poprawnie: stacja ma legalne dojście przez wiadukt w ciągu trasy S8, a tam – windy. Problem w tym, że urządzenia te notorycznie są wyłączone z użytku. Brak alternatywy oznacza jedno: osoby starsze, rodzice z dziećmi, osoby z niepełnosprawnościami – zostają uwięzione po jednej stronie torów. – To komunikacyjne wykluczenie całych grup mieszkańców – alarmuje Matysiak. – Taka sytuacja w Warszawie, w 2025 roku, to absolutny skandal.

reklama

Nielegalne przejście przez tory? Pasażerowie nie mają wyjścia

W reakcji na wieloletnie ignorowanie problemu, mieszkańcy zaczęli masowo korzystać z dzikiego przejścia przez tory, prowadzącego bezpośrednio z osiedla do peronów. Choć formalnie nielegalne, jest ono najkrótsze, najwygodniejsze i… często jedyne realne.

To nie bunt, to krzyk rozpaczy. I trudno się dziwić: kiedy „legalność” oznacza konieczność nadłożenia kilometrów lub utkwienia przy niedziałającej windzie, ludzie wybierają pragmatyzm.

Ścieżki z błota, bez światła

Droga prowadząca do stacji od strony nowych osiedli nie ma utwardzonej nawierzchni, a po zmroku – znika w ciemności. Brak oświetlenia, brak jakiegokolwiek oznakowania, błoto po kostki w sezonie jesienno-zimowym – taka jest codzienność tych, którzy chcą dotrzeć do peronu zgodnie z prawem. Efekt? Wybór między nielegalnym, ale dostępnym przejściem a legalną, ale niepewną trasą.

reklama

Matysiak pyta, kto za to odpowiada

W interwencji posłanki nie ma ogólników. Są konkretne pytania:

  • Czy planowana jest legalizacja istniejącego przejścia przez tory?
  • Jak wygląda harmonogram i sposób serwisowania wind?
  • Czy możliwe jest wdrożenie tymczasowych rozwiązań, np. naziemnego przejścia z dozorem?
Matysiak żąda także jasnej deklaracji współpracy pomiędzy PKP PLK a miastem Warszawa, podkreślając, że mieszkańców nie interesuje już spychologia i wymiana pism – oczekują działania.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo