Mieszkańcy osiedli przy stacji Warszawa Toruńska na Żeraniu już się przyzwyczaili, że codzienny dojazd pociągiem to walka z niedostępną infrastrukturą. Jak już pisaliśmy, w ramach interwencji poselska Paulina Matysiak zwróciła się do PKP PLK i władz Warszawy z pytaniami dotyczącymi możliwość zalegalizowania nieformalnego przejścia przez tory, poprawy wind na wiadukcie i tymczasowych rozwiązań — niestety, odpowiedź PKP PLK nie dała nadziei na szybką zmianę.
Bezpieczeństwo kontra wygoda
PKP PLK jasno komunikuje, że legalizacja obecnego przejścia przez tory jest niemożliwa. Tory są tu częścią linii, na której pociągi przemieszczają się z prędkością do 160 km/h — co czyni każdy przejście na poziomie torów ekstremalnie niebezpiecznym. Do tego dochodzą restrykcyjne przepisy: nowe przejazdy kolejowo-drogowe nie mogą powstawać bliżej niż 3 km od istniejących.
Windy i „dzikie przejścia”? Sprawa nie jest oczywista
Awaryjne windy przy wiadukcie S8 leżą poza kompetencją PKP PLK – nadzoruje je GDDKiA. Jedynym, co obiecała spółka kolejowa, to wystąpienie do drogowców o ich naprawę. Na razie to jednak tylko deklaracja . „Dzikie przejścia” prowadzące na perony są nieutwardzone, nieoświetlone i mogą być błotniste; PKP PLK nie planuje ich modernizacji — z powodu bezpieczeństwa.
Światełko w tunelu dopiero za 5 lat
Jest jednak plan. Jako część inwestycji „Zwiększenie przepustowości na odcinku Warszawa Wschodnia–Nasielsk” ma powstać przejście podziemne pod torami oraz nowa infrastruktura peronowa. To realne wyjście z problemu, ale… dopiero po 2030 roku, jeśli projekt zostanie przeforsowany – obecnie znajduje się na liście rezerwowej Krajowego Programu Kolejowego.Ta sprawa to przykład napięcia między bezpieczeństwem a codziennym komfortem mieszkańców. Żeraniacy wciąż życie płacą koszt wygody — ryzykując zdrowiem i czasem. A choć rozwiązanie rysuje się na horyzoncie, przyjdzie na nie jeszcze poczekać. Paulina Matysiak nie odpuszcza i zapowiada kolejne kroki — śledźcie dalszy rozwój sprawy.
Komentarze (0)