reklama

Puławska: kiedy, zamiast słów, pojawią się czyny?

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: tk

Puławska: kiedy, zamiast słów, pojawią się czyny? - Zdjęcie główne

Ulica Puławska | foto tk

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Mokotów- Wszyscy na problem Puławskiej zwracaliśmy uwagę dziesiątki, jeśli nie setki razy, ale do tej pory było to wołanie do yeti - mówi Wojciech Vincent Sawoniewicz, aktywista i działacz społeczny z Mokotowa, asystent polityczny w gabinecie politycznym Ministry Edukacji.
reklama

Jest pan jedną z osób zaangażowanych w projekt przywrócenia rowerzystom ulicy Puławskiej, wydzielenia w tym celu przynajmniej części pasa dotychczasowej jezdni. Skąd w ogóle się wziął ten pomysł?
Wojciech Vincent Sawoniewicz: - Puławska jest jedną z głównych osi komunikacyjnych Mokotowa, niestety - również jedną z ważniejszych arterii całego miasta. Z południa, z Ursynowa do centrum i z powrotem tą miejską autostradą jeżdżą tysiące aut. Skutki tego odczuwają dziesiątki tysięcy ludzi, którzy mieszkają przy Puławskiej i w okolicy. Nasza troska wynika właśnie z myślenia o mieszkańcach Mokotowa. Wiem jak to wygląda, bo sam mieszkam na Mokotowie i Puławską się poruszam.

Rowerem czy samochodem?
- Dopiero robię prawo jazdy, więc teraz poruszam się zwykle pieszo lub tramwajem. Próbowałem jeździć rowerem, ale z powodu ruchu aut jest to mocno stresujące, albo czasem wręcz niemożliwe. Na rowerze czuję się pewnie gdy jeżdżę po innych ulicach Warszawy, niestety, na Puławskiej jest to naprawdę bardzo niebezpieczne. Ograniczenie do 50 km/h jest fikcją, szerokość jezdni zachęca do brawurowej jazdy. To nie jest przestrzeń stworzona dla rowerów, a przecież bardzo duża część mieszkańców chciałaby na co dzień normalnie używać tego środka transportu, a nie cisnąć się na półmetrowym lub metrowym odcinku chodnika pomiędzy samochodem, a ścianą kamienicy.

O tym, że miasto ma zrobić porządki na Puławskiej, słyszymy od dawna...
- Jednym z pierwszych projektów była "Zielona Puławska", pomysł przeszedł nawet szerokie konsultacje. Miasto opublikowało wnioski z konsultacji i już wtedy wynikało z nich, że potrzeba jest zazielenienia Puławskiej, uspokojenia na niej ruchu, no i przede wszystkim wytyczenia bezpiecznych ścieżek rowerowych i przestrzeni dla pieszych. Bo teraz, jak wspomniałem, bywa, że w najciaśniejszym miejscu chodnik ma pół metra. Dla matki, która musi prowadzić wózek z dzieckiem, trzymając za rękę drugie dziecko, to jest naprawdę problematyczne. Tak samo jak dla osób starszych i tych, poruszających się na wózkach. Jednocześnie mamy trzy pasy ruchu dla aut...

reklama

Dla miasta problemem okazuje się nawet ustawienie słupków, które zapobiegną zajmowaniu chodnika przez parkujące auta. Owszem, były deklaracje, już pod koniec 2023 roku, jeśli dobrze pamiętam, przedstawiciel Tramwajów Warszawskich zapowiadał, że przy skrzyżowaniu Puławskiej i Dąbrowskiego staną takie słupki. Oczywiście, nie zostało to zrobione.

Czy parkujące samochody miałyby całkowicie z Puławskiej zniknąć?
- Nie, jasne, że nie. Gdy będzie planowana przebudowa Puławskiej, trzeba wyznaczyć choćby z jednej strony miejsca do parkowania równolegle do ulicy. Stary Mokotów ma dosyć ciasną zabudowę, mieszkańcy używają przecież samochodów, ale każdy element miasta ma swoje miejsce. Priorytetem w ruchu miejskim, we współczesnej myśli urbanistycznej nie powinna być maszyna, lecz człowiek. Człowiek, który się porusza jak najbardziej efektywnie, czyli korzysta z komunikacji zbiorowej lub roweru.

Właśnie to powinno być priorytetem miasta, a nie nocne wyścigi po Puławskiej. Tymczasem od lat jest jak jest i naprawdę nie jestem w stanie zrozumieć skąd ten imposybilizm się bierze. Tym bardziej, że obietnice padały w każdej kampanii samorządowej, parlamentarnej i przy okazji wyborów prezydenckich. Gdy mieszkańcy pytają, zawsze słyszymy, że tak, to już, to zaraz. Przed ostatnimi wyborami samorządowymi Rafał Trzaskowski objechał wszystkie dzielnice Warszawy, w tym Mokotów. Spotkanie odbyło się tutaj niedaleko, w szkole na Starym Mokotowie. I również padło pytanie o ulicę Puławską. I były reklaracje, że już w 2028 roku będziemy mieć piękną Puławską.

Tym razem się uda?
- Niestety, dowiadujemy, że są problemy z przetargiem. Takie rzeczy są naturalne, ale jeśli włodarz miasta od 2018 roku nie podjął żadnej decyzji, która by jakkolwiek przyspieszyła ten proces, to prawdopodobnie skończy się tak, że od pierwszych zapowiedzi minie 12 lat do pierwszej realizacji jakiegokolwiek projektu. Zresztą myślę, że 2030 rok to jest i tak optymistyczny termin, biorąc pod uwagę, jak ten temat jest odwlekany i na ile problemów napotykają mieszkańcy i my, społecznicy, którzy o to apelujemy.

Czyli jest już konkretny projekt, zaakceptowany przez wszystkie strony, albo przynajmniej przez większość stron tej dyskusji, który dawałby nadzieję, że wiemy co będzie w tym 2030 roku?
- Miasto opublikowało już wstępne założenia do projektów. Jesteśmy w momencie zamówienia projektu. Miasto ma pewne założenia, choćby zbudowanie ścieżki rowerowej po wschodniej stronie, wyznaczenie miejsc parkingowych, zwężenie jezdni i stworzenie szpaleru drzew. Tyle, że ja to już słyszałem i to słyszałem to wielokrotnie. Słyszałem zapewnienia i urzędników, i prezydenta tego miasta, że to już, że jesteśmy na ukończeniu.

reklama



Co może być przyczyną wieloletnich opóźnień?
- Zapewne chaos organizacyjny. Bo nie widzę innej możliwości dlaczego nie jest to spięte od początku do końca. Już była szansa na częściową realizację choćby ścieżki rowerowej przy okazji budowanie linii tramwaju na Wilanów. Dopiero po naszych kolejnych apelach, po ułożeniu nowego chodnika, część rozpłytowano i teraz jest budowana ścieżka rowerowa na bardzo krótkim odcinku przed dawnym kinem Moskwa. Ale nawet to wymagało wielu interwencji.

To pokazuje, że dla włodarza miasta Puławska nie jest to priorytetem, albo nie umie tym zarządzić. Oba te potencjalne powody są tragiczne, bo to naprawdę nie jest jakaś kosmiczna technologia, żeby przeprowadzić procedurę projektową, później znaleźć wykonawcę. Rozumiem, mogą wystąpić problemy finansowe, ale jeśli ktoś przez tyle lat zapewnia, że to już za chwilę, a Rada Miasta daje kolejne pieniądze na koncepcje Puławskiej, coś powinno się wreszcie wydarzyć. Na razie jednak do miasta wpływają tylko kolejne petycje, odbywają się kolejne rowerowe masy krytyczne, spotkania, konferencje, organizowane przez kolektyw Przyjazna Puławska, Melanię Łuczak, wiceprzewodniczącą Rady Warszawy, czy Agatę Diduszko-Zyglewską - przewodniczącą klubu radnych Lewicy-Miasto Jest Nasze.

Wszyscy na problem Puławskiej zwracaliśmy uwagę dziesiątki, jeśli nie setki razy, ale do tej pory było to wołanie do yeti. Nasz głos jest niesłyszalny, albo ktoś go nie chce usłyszeć, Nie chcę zakładać złej woli, ale prezydent Warszawy powinien wreszcie sprawić, by zamiast słów pojawiły się czyny.

reklama

reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

Lubisz newsy na naszym portalu? Załóż bezpłatne konto, aby czytać ekskluzywne materiały z Warszawy i okolic.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama