W Bielanach we wtorek rano sąsiedzi zauważyli na jednym z balkonów płaczące dziecko. Zmartwili się i wezwali potrzebne służby. Płacz dziecka było słychać przed 7 rano. Na miejsce została wezwana policja i straż pożarna. Jak wiadomo ojciec był w domu i nie otwierał drzwi, gdy dziecko pukało.
"Przed godziną 7 rano było słychać płacz dziecka. Na miejsce przybyła straż pożarna oraz policja. Konieczne było wejście przez balkon, gdyż nikt nie reagował na pukanie do drzwi" - mówi autor nagrania.
- O godzinie 7.13 wpłynęła do nas informacja o płaczącym dziecku zamkniętym na balkonie jednego z mieszkań na drugim piętrze bloku na Bielanach. Dziecko było pozostawione bez opieki. Na miejsce pojechały dwa zastępy straży pożarnej. Działania strażaków polegały na zabezpieczeniu i przystawieniu drabiny do balkonu, otwarciu drzwi oraz wpuszczeniu do środka policji. Ojciec dziecka był w mieszkaniu - wypowiada się Michał Konopka, oficer prasowy Komendy Miejskiej Państwowej Straży Pożarnej w Warszawie.Ustalono, że mężczyzna zasnął w domu, dziecko wyszło na balkon i nie umiało wejść z powrotem do domu. Przez to, że mężczyzna spał, nie słyszał pukania. Źródło: tvn24.pl / wawalove.wp.pl
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.