Co ma być podobne w Warszawie i Londynie
Oba modele opierają się na płatnościach zbliżeniowych i „przypisywaniu” przejazdów do nośnika płatniczego (karta, telefon, zegarek). W Warszawie bilet będzie cyfrowo przypisany do instrumentu płatniczego albo konta w systemie; w Londynie nośnikiem jest karta/Oyster/urządzenie, którym „przykładasz” na bramkach/validatorach. Oba systemy mają automatycznie pilnować, by pasażer nie przepłacał – poprzez dzienne (a w Londynie także tygodniowe) limity opłat (capy). Główne różnice:Dojrzałość i zakres „tap in / tap out”
W Londynie pełny „tap in / tap out” działa od lat na metrze, Overground, DLR, części kolei i Elizabeth Line) w autobusach wystarczy „tap in”. Warszawa na starcie w 2027 r. pozwoli „kupić” bilet zbliżeniowo w kasowniku (bez konieczności wcześniejszego zakupu), a dopiero w kolejnych fazach planowane jest przejście do modelu stricte „przyłóż przy wejściu i przy wyjściu”, z rozliczeniem po faktycznej trasie/czasie.
Capping: skala i horyzont
Londyn ma dobowy (04:30–04:29) i tygodniowy (pon.–niedz.) cap dla płatności contactless; bus-only ma własny niski cap i „Hopper fare” (nielimitowane przesiadki bus/tram w 1 h za £1.75). Warszawa zapowiada, że najpóźniej do 2029 r. system będzie „przeliczał podróż maksymalnie do ceny biletu dobowego” – czyli dobowy cap ma być standardem, a docelowo możliwe rozliczenia bardziej granularne. O tygodniowym capie na razie brak informacji.
Nośniki i „stare” kanały
Warszawa utrzyma (równolegle do 2029 r.) starą infrastrukturę i tradycyjne nośniki: Warszawską Kartę Miejską i bilety papierowe, ale z kodem QR zamiast paska magnetycznego. Londyn papier praktycznie wyeliminował w codziennym użytku na rzecz Oyster/contactless (papierowe bilety jednorazowe bywają, ale są najdroższe).
Rozliczanie „z dołu” vs „z góry”
Warszawa wprowadzi odroczone rozliczenie doby (jeśli zerwie się internet — nic nie „przepada”, system rozliczy później). W Londynie autoryzacja i naliczanie odbywa się w tle, ale mechanika capów i rozliczeń jest od lat ustabilizowana (w tym tygodniowy cap).
Integracja kolejowo-aglomeracyjna
Londyńskie PAYG obejmuje szeroko usługi w granicach stref 1–9 (w tym większość National Rail w granicach stref). Warszawa zapowiada integrację z aglomeracją i prowadzi rozmowy z Kolejami Mazowieckimi, ale to jeszcze „to be confirmed”.
Zalety dla pasażerów w Warszawie
Mniej tarcia na starcie podróży. Wsiadasz, wybierasz taryfę na kasowniku, przykładasz kartę/telefon i masz bilet przypisany do nośnika. Koniec polowania na biletomat i drobne. Do tego portal i aplikacja z planerem, które mają podpowiadać najtańszą trasę.Automatyczna ochrona przed przepłaceniem. Najpóźniej do 2029 r. system ograniczy dzienny koszt do ceny biletu dobowego (cap). Dla osób robiących wiele przejazdów dziennie to realna oszczędność bez konieczności „zgadywania” taryfy. Radio dla Ciebie
Elastyczne nośniki + ciągłość starych opcji. Możesz zostać przy karcie miejskiej/papierze (QR) albo przejść na pełne „zbliżeniowe”. To ułatwi migrację mniej cyfrowym pasażerom.
Odporność na „brak internetu”. Odroczone rozliczenie ogranicza stres: transakcja zostanie domknięta po czasie, bez ryzyka natychmiastowych problemów.
Wady i ryzyka (na tle Londynu)
Brak tygodniowego capu (na dziś). Dla dojeżdżających codziennie londyński „weekly cap” często zastępuje tygodniowy Travelcard. W Warszawie, jeśli tygodniowego limitu nie będzie, część osób nadal może woleć bilety okresowe zamiast liczyć na dzienne capy. (Warszawa na razie komunikuje cap dzienny).Okres przejściowy 2027–2029. Dwa równoległe systemy + wymiana ok. 13 tys. kasowników w 2,5 tys. pojazdów i na stacjach to spore ryzyko „chorób wieku dziecięcego” (znane z innych miast). Londyn ten etap ma dawno za sobą.
„Tap in/out” dopiero później. Pełne rozliczanie po rzeczywistym przejeździe (z odbiciem przy wyjściu) ma być wdrażane etapami. Na starcie to raczej „kup bilet zbliżeniowo w kasowniku” niż czysty model „przyłóż–jedź–wyjdź”. W Londynie to standard od lat.
Integracja kolejowa - znak zapytania. Dopóki KM i inni przewoźnicy nie będą w pełni włączeni, podróże łączone mogą nie mieć tak płynnego rozliczenia jak w londyńskich strefach 1–9.
Jak to działa w Londynie i jak ma działać w Warszawie
W londyńskim systemie transportu obecnie płacisz contactless przez Oyster; obowiązkowe jest „tap in/out” (poza busami/tramwajami, tam tylko „in”); funkcjonują dzienne oraz tygodniowe capy (okno od godziny 04:30 do 04:29 dla doby; tydzień trwa od poniedziałku do niedzieli); „Hopper fare” daje nielimitowane przesiadki na autobusy i tramwaje przez godzinę za £1.75. Płatność contactless obejmuje także część National Rail w granicach stref.W Warszawie między 2027 i 2029 rokiem ma funkcjonować konto pasażera z aplikacją i nowe kasowniki; bilet przypisywany będzie do karty. bądź telefonu. Papierowy bilet z QR i WKM nadal mają działać; rozliczenie nastąpi dobowo z możliwością opóźnionej autoryzacji. Do 2029 r. capping maksymalnie do ceny dobowego biletu, docelowo możliwe „tap in/out” i nawet taryfa od przystanku lub od kilometra.
Warszawski „pay as you go” idzie w kierunku Londynu tam, gdzie pasażerowie najbardziej tego potrzebują (brak konieczności kupowania biletu „na zapas”, automatyczne limity kosztu do doby i nośniki, które już mamy w portfelu lub zegarku). Różnica polega na czasie i skali: Londyn ma dziś bardziej dojrzały, szeroko zintegrowany ekosystem z tygodniowym capem i wieloletnią praktyką „tap in/out”.
Warszawa, tylko pod warunkiem, że dorobi się cappingu tygodniowego, etapowego „tap in/out” i integracji aglomeracyjnej, zlikwiduje główne punkty potencjalnego bólu. Największym znakiem zapytania pozostaje jednak weekly cap i pełne wpięcie kolei - to będzie prawdziwy „test londyński”.
Pay As You Go kontra bilet miesięczny za 98 zł
Jeżeli system „pay as you go” w Warszawie zostanie wprowadzony z zasadą dziennego limitu (capu) na poziomie obecnej ceny biletu dobowego (15 zł) i jeśli podstawą wyliczeń jest cena biletu jednorazowego (4,4 zł), rachunek jest prosty. Żeby przekroczyć miesięczny koszt 98 zł, wystarczy korzystać z transportu publicznego (np. przejazdy dwa razy metrem i dwa razy autobusem dziennie) jedynie 7 dni w miesiącu (15 × 7 = 105 zł).Dla osób, które jeżdżą codziennie, miesięczna kwota przy PAYG byłaby więc znacznie wyższa - nawet ponad 300 zł. Oznacza to, że przy codziennym korzystaniu z transportu, bilet miesięczny zawsze dużo będzie tańszy niż PAYG. I to z ogromnym zapasem. Dowód? Rozważmy kilka scenariuszy typowych podróżników:
SCENARIUSZ NR 1 - Codzienny dojazd do pracy – 4 przejazdy dziennie, 5 dni w tygodniu
To profil klasycznego warszawiaka, który korzysta z 2× metro + 2× autobus w ciągu dnia. Obecnie koszt każdego z 80 takich przejazdów w czterotygodniowym miesiącu na bilet miesięczny to niespełna 1,3 zł. Jednak, jeśli dzienny limit PAYG liczony byłby od biletu jednorazowego (4,4 zł), to przy czterech przejazdach dziennie zawsze dobijesz do dobowego capu 15 zł. Czyli: koszt tygodniowy PAYG: 5 dni × 15 zł = 75 zł. Koszt miesięczny PAYG (orientacyjnie): miesiąc „książkowy” 4 tygodnie: 4 × 75 zł = 300 zł, średni miesiąc roboczy (ok. 4,33 tyg.): 4,33 × 75 zł ≈ 325 zł, a długi miesiąc z 5 pełnymi tygodniami: 5 × 75 zł = 375 zł. Porównanie z miesięcznym 98 zł: PAYG wyszedłby ok. 3–4 razy drożej w takim trybie dojazdów. Co mogłoby to zmienić?
- Tygodniowy cap (jak w Londynie), jednak na razie Warszawa go nie zapowiada. Bez niego arytmetyka dla codziennych dojazdów nigdy nie zbliży się do 98 zł.
- Ulgi analogiczne do Karty Warszawiaka na PAYG. Niestety, nic takiego na razie nie ogłoszono. Nawet gdyby zrobiono „zniżkowy cap”, musiałby on realnie spaść poniżej ~5 zł/dzień, by konkurować z 98 zł/miesiąc przy pięciu dniach dojazdów.
SCENARIUSZ NR 2 - Dojazdy kilka razy w tygodniu (3 dni, 4 przejazdy dziennie)
Załóżmy, że ktoś jeździ do pracy tylko w poniedziałki, środy i piątki. Wtedy PAYG kosztowałby 3 dni × 15 zł × 4 tygodnie ≈ 180 zł miesięcznie. Nadal więcej niż 98 zł, choć różnica znacznie się zmniejsza. W tym przypadku PAYG może być w granicach rozsądku tylko dla tych, którzy nie chcą angażować się w bilet miesięczny lub planują jeszcze bardziej ograniczony harmonogram korzystania z komunikacji publicznej w Warszawie.
SCENARIUSZ NR 3 - Sporadycznie jeżdżaący (8–10 dni w miesiącu)
Osoby, które korzystają z transportu tylko przy okazjonalnych spotkaniach lub wyjazdach służbowych, zapłacą 8–10 dni × 15 zł = 120–150 zł miesięcznie.
SCENARIUSZ NR 4 - Weekendowi podróżnicy (4–6 przejazdów w miesiącu)
Tylko dla osób korzystających z komunikacji miejskiej, np. przy okazji wycieczek lub odwiedzin znajomych, PAYG to sensowne rozwiązanie. 4 dni × 15 zł = 60 zł. Jedynie w tym scenariuszu tradycyjny bilet miesięczny kosztuje dużo więcej.
O komentarz do tych wyliczeń poprosiliśmy ZDM, ale do czasu publikacji nie otrzymaliśmy odpowiedzi.
Dla kogo PAYG może być więc sensowny?
- Okazjonalni pasażerowie – ci, którzy jeżdżą raz, dwa razy w tygodniu, a resztę dni korzystają np. z roweru, hulajnogi czy samochodu. Dla nich miesięczny za 98 zł to przepłacanie, a PAYG pozwoli płacić tylko wtedy, gdy faktycznie jadą.
- Turyści i osoby przyjezdne – PAYG ułatwia korzystanie z transportu bez znajomości taryf czy konieczności kupowania biletu w kiosku.
- Elastyczni podróżni – np. pracujący hybrydowo, którzy do biura jadą kilka razy w miesiącu, a nie codziennie.
Komentarze (0)