Co mówi prawo?
Zgodnie z artykułem 224a Kodeksu karnego dorosłemu, który wywoła fałszywy alarm, grozi od sześciu miesięcy do nawet ośmiu lat więzienia. W przypadku dzieci przepisy są inne. Osoby poniżej 13. roku życia nie ponoszą odpowiedzialności karnej, jednak sprawa może trafić do sądu rodzinnego. Ten może zastosować różne środki wychowawcze, na przykład nadzór kuratora lub skierowanie do placówki wychowawczej.Nastolatki między 13. a 17. rokiem życia odpowiadają już zawsze przed sądem rodzinnym i w zależności od okoliczności mogą spotkać się z podobnymi środkami wychowawczymi, a w szczególnych przypadkach z decyzją o umieszczeniu w ośrodku wychowawczym.
Art. 224a. KK Fałszywe zawiadomienie o zagrożeniu
§ 1. Kto wiedząc, że zagrożenie nie istnieje, zawiadamia o zdarzeniu, które zagraża życiu lub zdrowiu wielu osób lub mieniu w znacznych rozmiarach lub stwarza sytuację, mającą wywołać przekonanie o istnieniu takiego zagrożenia, czym wywołuje czynność instytucji użyteczności publicznej lub organu ochrony bezpieczeństwa, porządku publicznego lub zdrowia mającą na celu uchylenie zagrożenia, podlega karze pozbawienia wolności od 6 miesięcy do lat 8.
§ 2. Jeżeli sprawca czynu określonego w § 1 zawiadamia o więcej niż jednym zdarzeniu, podlega karze pozbawienia wolności od lat 2 do 15.
Konsekwencje dla rodziców
Choć dziecko nie trafi do więzienia, odpowiedzialność często spada na rodziców. Służby mogą domagać się od nich zwrotu kosztów akcji ratowniczej, a te potrafią sięgać tysięcy złotych. Dodatkowo sąd rodzinny może uznać, że rodzice niewystarczająco sprawują pieczę nad dzieckiem i zobowiązać ich do ściślejszego nadzoru, a w powtarzających się przypadkach nawet ograniczyć władzę rodzicielską.
Przykłady z Polski
W ostatnich latach media opisywały kilka głośnych przypadków nieletnich, którzy wywołali fałszywe alarmy. W Gryfowie Śląskim 16-letni uczeń zawiadomił o podłożonej bombie w szkole, a sprawa trafiła do sądu rodzinnego. W Nowogardzie uczeń sparaliżował uroczystość zakończenia roku szkolnego, wzywając policję.Z kolei w Siedlcach 17-latek zadzwonił z informacją o bombie w supermarkecie, co spowodowało ewakuację i przeszukanie kilkunastu placówek handlowych. W każdym z tych przypadków służby musiały reagować jak na realne zagrożenie, a konsekwencje dla nieletnich i ich rodzin były poważne.
Dlaczego to takie poważne?
Fałszywe alarmy angażują straż pożarną, policję i pogotowie, co generuje ogromne koszty i naraża bezpieczeństwo innych. W czasie gdy służby zajmują się nieistniejącym zagrożeniem, mogą być potrzebne gdzie indziej, by ratować życie.Dlatego polskie prawo traktuje takie „żarty” wyjątkowo surowo i jasno wskazuje, że odpowiedzialność spada nie tylko na sprawców, ale także na ich rodziców.
Komentarze (0)