Mokotowska Międzyzakładowa Spółdzielnia Mieszkaniowa "Energetyka" w ulotce kolportowanej wśród mieszkańców osiedla Stegny-Południe twierdzi, że za działki przy ul. Barcelońskiej 1 i Nicejskiej 2, 2C ma zapłacić miastu 1,2 mln złotych za wieczyste użytkowanie gruntu. To ponoć cztery razy więcej niż do tej pory. Spółdzielnia odwołała się od takiej decyzji, ale - jak można przeczytać w ulotce porozklejanej na klatkach schodowych osiedla - w pierwszej instancji poniosła porażkę, bo Samorządowe Kolegium Odwoławcze utrzymało w mocy roszczenia miasta wobec działki, zajmowanej obecnie głównie przez pawilony handlowe i usługowe.
Jak zaznacza spółdzielnia, znalazło się jednak wyjście - jeśli "Energetyka", w miejscu pawilonów, zgodnie z lokalnym planem zagospodarowania, postawi pięciopiętrowe bloki mieszkalne z lokalami usługowymi na parterach, może dostać obie działki na własność. I jak przekonuje to najlepsze wyjście. Dlaczego?
Zdaniem władz "Energetyki" argumentem "za" jest nie tylko pozyskanie na własność gruntu, a tym samym odegnanie widma milionowej opłaty. Jak można przeczytać, do tej pory koszty dzierżawy gruntu pokrywały wpływy z czynszu za lokale handlowe - 260 tysięcy złotych z Barcelońskiej i 540 tysięcy z lokali przy Nicejskiej. Ale ich dzierżawcy już teraz wsteępują o obniżkę czynszów, którym nie mogą podołać. Gdyby mieli płacić jeszcze więcej, pewnie zrezygnowaliby czym prędzej.
Jeśli jednak spółdzielnia bloki postawi (planowany czas to półtora roku), nadal będzie czerpała zyski z najmu lokali użytkowych w nowym pawilonie, a koszty budowy bloków sfinansuje z przychodów za sprzedane w nich mieszkania. W efekcie spółdzielcy nie odczują żadnych ciężarów i niedogodności, tym bardziej, że parking przy Nicejskiej ma pozostać na swoim miejscu. Wszystko wygląda cacy, więc co można mieć przeciwko?
Aby się tego dowiedzieć, wystarczy wybrać się na osiedle i porozmawiać z mieszkańcami dwunastopiętrowych bloków, otoczonych parkingami i sporymi terenami, od wiosny pewnie pełnymi zieleni. Wtedy okazuje się, że większość spotkanych przez nas spółdzielców wobec planów swej spółdzielni ma poważne wątpliwości. Przy Barcelońskiej, gdzie do wyburzenia miałaby iść nie tylko siedziba administracji osiedla, ośrodka kultury, klubu seniora, ale też lokale poczty i kilku firm, słyszymy niedowierzanie wobec kwoty dzierżawy, ale przede wszystkim obawy wobec parkowania.
- Kiedy po drugiej stronie Śródziemnomorskiej wybudowali nowe bloki, to nie mieliśmy gdzie stawać na naszych parkingach, bo wszyscy stamtąd zostawiali samochody po naszej stronie - po co mieli płacić za podziemny parking, jak tu było bezpłatnie - mówi jeden z mężczyzn. - Teraz będzie to samo, a jak postawią dwa nowe bloki, to za pięć lat dostawią kolejne. I zamiast zieleni będziemy mieli bloki okno w okno... Słyszymy jeszcze, że niedawno członkowie osiedlowego spotkania wypowiedzieli się przeciw nowej inwestycji. Za inwestycją byli ci, którzy chcieliby w nowym bloku kupić mieszkanie.
W pawilonie planowanym do wyburzenia, właścicielka jednego z lokali jest zaskoczona twierdzeniemi spółdzielni, jakoby najemcy już teraz nie wytrzymywali wysokości czynszu. - Pewnie, że mogłoby być mniej, ale nie jest też jakoś tragicznie - mówi nam i też narzeka na kłopoty parkowaniem. Nie wyobraża sobie również rychłej wyprowadzki tuż po tym, gdy przyzwyczaiła do tej lokalizacji klientów i dostawców. Czy widzi szanse powrotu po pótorarocznej przerwie? Żadnych. - Zresztą, jakie będą czynsze w nowych blokach. Pewnie wytrzyma tylko Żabka i tyle...
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.