Sklep bez sprzedawców działał tylko rok
W duńskim Hagebro, małej miejscowości między Viborgiem a Holstebro, powstał sklep spożywczy inny niż wszystkie. Otwarty całą dobę, bez sprzedawców, bez kolejek. Klient wchodził po zeskanowaniu QR kodu, robił zakupy, płacił w automacie i wychodził. Brzmi jak technologia przyszłości? Może w Kopenhadze. W Hagebro sklep działał zaledwie rok. Dlaczego sklep bezobsługowy w Danii upadł?Właścicielka sklepu, Malene Houni Hansen, w rozmowie z telewizją midtvvest, przyznaje, że problemem nie była sama technologia, ale… ludzie. Mieszkańcy miasteczka nie przyzwyczaili się do skanowania QR kodów, wielu wolało klasyczne sklepy z obsługą.
Do tego doszedł niski ruch - stacja benzynowa przy lokalnej trasie to nie jest miejsce, gdzie wchodzą tysiące klientów dziennie. Efekt? Sklep zamknięty, lokal wystawiony na sprzedaż. Właścicielka nadal wierzy w tę ideę, ale bardziej w kontekście małych, lokalnych społeczności.
A jak to wygląda w Warszawie?
Systemy sklepów bezobsługowych już w Warszawie działają - i to całkiem sprawnie. Liderem tego rynku jest Żabka Nano, czyli mini sklepy autonomiczne, które można spotkać m.in. na Dworcu Centralnym, przy Politechnice Warszawskiej czy w biurowcach. Żabka deklaruje, że w 2025 roku planuje mieć w Polsce ponad 70 sklepów Nano. Większość w Warszawie. W 2023 roku Żabka twierdziła, że ich sklepy autonomiczne obsłużyły ponad 1 mln klientów. Ale... to wciąż nisza.
Jak działa Żabka Nano?
Wejście jest możliwe po skorzystaniu z aplikacji lub karty płatniczej. Kamery i czujniki wykrywają, co klient bierze z półki, a płatność pobierana jest automatycznie przy wyjściu. W 2025 roku sieć planuje mieć ponad 70 takich punktów w Polsce, z czego większość w Warszawie. Dlaczego w Warszawie może się to udać?W odróżnieniu od duńskiej prowincji, Warszawa to idealne środowisko dla takich eksperymentów: duża liczba klientów "w biegu", ważne jest też przyzwyczajenie do płatności bezgotówkowych, a innowacje wymusza duża konkurencja. Ale nawet tu pełnoprawne sklepy samoobsługowe to wciąż nisza. Klasyczne sklepy spożywcze nadal wygrywają bliskością, niższymi cenami i… obecnością człowieka.
Gdzie taki model mógłby skutecznie działać w Warszawie?
Największy potencjał jest na obrzeżach - w osiedlach o ograniczonej ofercie handlowej, przy Park&Ride czy węzłach przesiadkowych, w biurowcach i zamkniętych osiedlach - mówią eksperci. Jednym słowem - tam, gdzie klient potrzebuje szybko kupić wodę, batona, pieczywo, no i nie ma w pobliżu Biedronki.Technologia jest gotowa. Warszawiacy - coraz bardziej. Ale sklep bez ludzi musi spełniać jeden warunek: musi być tam, gdzie naprawdę jest potrzebny. Bo jeśli po drugiej stronie ulicy działa zwykły sklep z obsługą, wygrywa ten, kto powie dzień dobry, a nie ten, kto każe skanować kod.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.