Do zdarzenia doszło po godzinie 21:00. Jak informuje Straż Pożarna, decyzję o ewakuacji podjęto natychmiast po wykryciu podejrzanego pakunku. Na miejscu pojawiły się dwa zastępy ratowników. Terminal przylotów został zamknięty, a pasażerowie – zarówno przylatujący, jak i oczekujący na bliskich – zostali wyprowadzeni na zewnątrz. Choć okoliczności wyglądały groźnie, służby traktowały incydent jako typową procedurę bezpieczeństwa.
– Zgodnie z protokołem, każda niezweryfikowana przesyłka musi zostać potraktowana jako potencjalne zagrożenie – tłumaczyła po zdarzeniu rzeczniczka Lotniska Chopina w rozmowie z TVN24. – Po sprawdzeniu okazało się, że bagaż nie zawierał żadnych niebezpiecznych materiałów.
Ostatecznie akcja zakończyła się około godziny 23. Terminal wznowił normalną pracę, a odprawy zostały przywrócone. Choć wszystko zakończyło się szczęśliwie, pasażerowie nie kryli frustracji.
– Totalny bajzel, zero informacji, dantejskie sceny – relacjonował na platformie X Hubert Biskupski, zastępca redaktora naczelnego "Super Expressu".
Według świadków, panował chaos, a informacje były przekazywane zdawkowo lub nie docierały do wszystkich. Niektórzy pasażerowie przez kilkadziesiąt minut nie wiedzieli, dlaczego muszą opuścić budynek. Inni martwili się, że nie zdążą na swoje loty.
Sytuacja ta pokazuje, jak niewielki incydent – w tym przypadku niegroźny bagaż – może wywołać ogromne zakłócenia w funkcjonowaniu kluczowego portu lotniczego. Dla służb była to rutynowa interwencja. Dla podróżnych – nerwowy wieczór i kolejne przypomnienie, że bezpieczeństwo bywa czasem kosztowne.
Komentarze (0)